Mitologia inaczej

Dotyk Gwen Frost (Akademia Mitu, #1) - Jennifer Estep, Anna Rojkowska

Zanim zabrałam się za czytanie książki, którą zachwalało wiele osób, rzuciłam okiem na tylną okładkę. Zauważyłam, że książka dotyczy mitologii, a to takie magiczne słowo, więc bez zastanowienia wzięłam z półki dwie pierwsze części (trzeciej nie było) i wypożyczyłam je, zadowolona, że znalazłam pewnie coś ekstra. W końcu te dobre opinie nie mogły się wziąć znikąd! Po powrocie do domu zaczęłam czytać. Kilka pierwszych stron, a ja byłam... załamana, że to kolejna książka o nastolatce, która ma super moce, a do tego zaraz pewnie pojawi się jakiś wątek miłosny i będzie kolejny "Zmierzch" inaczej. Jednakże czytałam dalej, czytałam... I okazało się, że właściwie nie jest tak źle!

 

Gwen Frost to normalna nastolatka, nie wyróżnia się niczym szczególnym, oprócz tego, że posiada magiczną moc - dotykając jakiś przedmiot (bądź osobę) jest w stanie określić do kogo on należy, jakie łączą się z nim emocje i wspomnienia, co się z nim wiąże. Niby takie nic, ale nie bez powodu Gwen trafia do Akademii Mitu, w której wszyscy uczniowie mają specjalne moce, a do tego są niezwykłymi postaciami, na przykład walkiriami, Spartanami, Wikingami i innymi wojownikami, którzy przez pokolenia walczyli po stronie różnych bogów, przede wszystkim przeciwko Lokiemu, który chciał zawładnąć całym światem. Oczywiście wszyscy uczniowie super walczą, są silni i dobrze wyszkoleni oprócz Gwen, której wydaje się, że w ogóle do tej Akademii nie pasuje. Czy słusznie? Odpowiedź znajdziecie w książce ;) Dodatkowo warto wspomnieć, że Gwen ma ochotę pobawić się w detektywa i zrozumieć, kto chciał śmierci jednej z uczennic i dlaczego nikt się tym zgonem nie przejął.

 

Cała ta historia nie zawiera w sobie wielkiego wow, na jakie liczyłam ze względu na magiczne słowo mitologia. Myślałam, że to będzie coś nowego, odkrywczego, a zamiast tego padło na niezbyt wymyślną historię z właśnie mitologią w tle. Pomysł nie był zły, ale tworzenie ponownie "zwykłej" dziewczyny, która została umieszczona w szkole, gdzie są same obrzydliwie bogate i idealne dzieciaki nie jest czymś nowym. Pojawia się także wątek miłosny, gdzie Gwen powoli lokuje swoje uczucia w chłopaku, który podpisuje materace dziewczyn, z którymi spał, żeby czasem mu się nie pomyliły (a może to tylko plotka). Do tego należy dodać, że jest idealny z wyglądu. Chyba gdzieś to już było... Dlaczego zatem chce się czytać dalej tę książkę? Na pewno dlatego, że Gwen mimo wszystko ma w sobie jakiś urok. Poza tym nie staje się nagle super bohaterką, ale pozostaje sobą. Czasem irytuje (chyba jak każda nastolatka), ale potrafi też postawić na swoim. Co do pozostałych postaci nie ma nikogo, kto zasługiwałby na szczególną uwagę. Chyba że super przystojny Logan? :D Żartowałam :P

 

Mimo tych niedoskonałości książka jest całkiem przyjemna do przeczytania w jeden wieczór, może dwa, jeśli ma się ochotę na coś lekkiego. Nie ma w niej nic odkrywczego, czego już by nie było, ale na wakacje książka jak najbardziej się nadaje :) Szkoda tylko, że ten wątek mitologiczny nie został jakoś inaczej rozwinięty, ale jestem ciekawa, co wydarzy się dalej, dlatego zabrałam się już za czytanie drugiej części.