Dwa światy

Przez Burze Ognia  - Veronica Rossi

Zapewne każdy z Was albo chociaż większość zastanawia się nad tym jak będzie wyglądała przyszłość. Jedni chcieliby zapewne możliwość teleportacji, innym marzą się podróże w kosmos, ale wystarczy sięgnąć po książki o dystopiach, gdzie obraz przyszłości nie jest wcale taki kolorowy jak byśmy tego chcieli. Oczywiście jest szansa, żeby przyszłość była wspaniała, wręcz utopijna, ale co, jeśli znamy tylko jedną stronę medalu?

 

"Przez burze ognia" to książka, która pokazuje właśnie dwie strony medalu. Innymi słowy dwa światy. Jeden z nich to jak łatwo się domyślić ten idealny, który w pewnym momencie okazuje się nie być wcale takim idealnym. Mamy też drugi świat, który uważany jest za zły, ale tak naprawdę tylko on uczy prawdziwego życia na Ziemi, która zmieniła się przez eter sunący po niebie, który sprawia, że jest ona niebezpiecznym miejscem do zamieszkania. Właściwie takie przedstawienie świata nie jest czymś niezwykłym, ale bardzo lubię w książkach to, że na pozór dobre rzeczy takie nie są, a te, które wydają się złe mają też swoje dobre strony. Wtedy jest ciekawiej i sama książka jest ciekawa.

 

Nie bardzo lubię zdradzać fabuły książek, ponieważ wydaje mi się, że takie streszczanie książek odbiera im w pewien sposób trochę uroku i tajemniczości. Może powiem tylko tyle, że Aria mieszka mieszka w "miasteczku" zamkniętym pod kopułami, żyjąc w Sferach, czyli wirtualnych światach. Oczywiście uważa początkowo, że ma szczęście, żyjąc w takim miejscu, gdyż nie grozi jej to, co jest na zewnątrz. Chyba nie muszę dodawać, że wszyscy żyjący w takim miejscu są kontrolowani. Natomiast Perry to chłopak, który mieszka w dziczy, czyli w normalnym świecie. Nazywany jest Wykluczonym, ponieważ nie przynależy do żadnego miasta z lepszego świata. Pewnego pięknego dnia ich drogi się przecinają, ale nie spodziewajcie się proszę od razu jakiejś wielkiej miłości, chociaż oczywiście tego wątku nie mogło zabraknąć (niestety kiedy już się pojawia to jest cukierkowa). Na szczęście znów trafiłam na książkę, w której miłość nie gra pierwszych skrzypiec, bo są rzeczy o wiele ważniejsze od niej.

 

Zarówno Arię jak i Perrego można polubić albo i nie. Aria podoba mi się dlatego, że po prostu sobie radzi i to całkiem nieźle. Nie poddaje się, walczy o przeżycie w świecie, którego nie zna, ale który otwiera jej oczy. Perry zgrywa twardziela, ale potrafi okazywać uczucia. Okazuje się, że nie jest bez winy, ale potrafi przyznać się do błędu czy go naprawić. Postacie są fajne, mają w sobie coś, co sprawia, że wydają się realne, a nie papierowe. Sama fabuła też jest niezła. Oby więcej takich książek ;)

 

"Przez burzę ognia" polecam każdemu, kto lubi książki w tym klimacie - nie powinna Was zawieść. A ja na pewno zabiorę się niedługo za drugą część, która czeka na mnie na mojej półce ;)