Podświadomość, reinkarnacja i morderca

Śmierć ma 143 cm wzrostu - Sebastian Fitzek

"Śmierć ma 143 cm wzrostu" to książka, którą można umieścić pomiędzy kryminałem a horrorem. Horror, bo z założenia książki wydawane w tej serii takie właśnie mają być, a kryminał, ponieważ szukamy przez całą książkę mordercy, który jak się okazuje morduje w dobrej wierze, gdyż zabija tych, którzy bardzo dużo złego zrobili w życiu (taki serialowy Dexter). Na szczęście książka posiada jeszcze kilka mniejszych wątków, które są równie ważne dla całej historii, za co należą się brawa dla pisarza. Ostatnio zauważyłam, że ciężko jest znaleźć książkę, w której kilka wątków łączy się w sensowną i nienaciąganą(!) całość. Jednakże przejdźmy do konkretów.

 

Cała historia zaczyna się w momencie, kiedy Robert spotyka się z Cariną (przy okazji swoją dawną miłością), która przyprowadza ze sobą chorego dziesięcioletniego chłopca Simona. Carina pracuje w szpitalu, a Simon jest jednym z pacjentów. Ponieważ nie ma on rodziny, pielęgniarka postanowiła zrobić mu prezent i zabrała go na seans reinkarnacyjny, dzięki któremu chłopiec miał się dowiedzieć kim był w poprzednim życiu. Od tego czasu ma on sny, w których widzi miejsca morderstw i jest pewien, że to on sam ich dokonał. Kiedy Robert dzięki jego wskazówkom znajduje pierwsze zwłoki mające jakieś 15 lat sytuacja robi się coraz bardziej zagmatwana. Zwłaszcza, gdy Robert dostaje od kogoś (nazywa go potem "głosem") kasetę z nagraną śmiercią swojego własnego syna, który zmarł jako niemowlę w szpitalu. "Głos" z kasety nakazuje Robertowi wysłuchanie Simona do końca i odnalezienie kolejnych zwłok, ponieważ są kolejne! Do tego dojdzie handel dziećmi i pedofilia... Jak się wszystko rozkręci to jest naprawdę ciekawie. A samo zakończenie jak dla mnie jest dosyć zaskakujące. I przy okazji dowiadujemy się czegoś o podświadomości.

 

Postać Roberta jest ciekawa, ma wiele różnych dobrych i złych cech, co bardzo mi się spodobało, ponieważ ciężko jest wykreować bardzo dobrą postać, a ta taka właśnie jest. Oczywiście zawsze można się do czegoś doczepić, ale Fitzek wykonał tutaj dobrą robotę. Co do pozostałych postaci (niektórych nie mogę zdradzić, ponieważ musiałabym spoilerować) to również posiadają one kilka twarzy, nie są jednostronne i mają coś za uszami. Jedynie Simon pozostaje normalnym chłopcem, ale pomimo swoich 10 lat zachowuje się bardzo dojrzale, kiedy trzeba, jednakże w innych sytuacjach jest zwyczajnych dzieckiem, co również bardzo mi się podobało. Czasami mam wrażenie, że autorzy książek na siłę chcą sprawić, żeby ich młode postacie były zawsze dorosłe i odpowiedzialne, co nie zawsze jest udanym zabiegiem.

 

Książkę oceniam bardzo dobrze i serdecznie polecam osobom, które lubią tego typu powieści. Można oczywiście przyczepić się do kilku rzeczy, bo nie wszystko było super dopracowane, ale po przeczytaniu tej książki zamierzam poznać inne pozycje pisarza z nadzieją, że będą na takim samym poziomie lub lepsze o tej tutaj. Jeśli będziecie mieć okazję to śmiało możecie czytać. Myślę, że się nie zawiedziecie :)