Tymczasem w Afryce

Upiór południa. Czerń - Maja Lidia Kossakowska

Podczas wizyty w bibliotece, gdzie przeszukiwałam półkę z fantastyką, mój wzrok przykuły cztery niepozorne książeczki, których wygląd nie był mi obcy, bo już kilka razy przewinęły mi się czy to w internecie, czy to u znajomych. Tak, mam na myśli opowiadania Kossakowskiej, które razem tworzą "Upiora Południa". Samą autorkę poznałam już wcześniej dzięki "Siewcy wiatru", który bardzo mi się podobał. Jednakże po jednej książce nie byłam w stanie powiedzieć, co tak właściwie myślę o pisarce, a ta seria wydawała mi się wartą sprawdzenia.

 

Pierwsze kilkadziesiąt stron było dla mnie małym rozczarowaniem. Spodziewałam się dużo akcji, jakiś dziwnych rzeczy czy czegoś, co sprawi, że nie będę potrafiła się oderwać od lektury. Tymczasem opowiadanie "Czerń" ma trochę zagmatwaną chronologię wydarzeń, bo jesteśmy w Afryce, a tu nagle znajdujemy się w zupełnie innym otoczeniu z innymi osobami. Na szczęście po przeczytaniu tych kilkudziesięciu stron można się przyzwyczaić do takiego stylu prowadzenia opowiadania. Niestety sama treść sprawiła, że czegoś mi w całej książce zwyczajnie brakowało. Główny bohater, który opowiada całą historię, jest dość ciekawą postacią, ale właściwie oprócz niego nie ma nikogo, kto przykuł moją uwagę. Wiadomo, że to on gra pierwsze skrzypce, a pozostałe postacie są raczej na drugim planie. Niestety trochę się zawiodłam. Jeśli chodzi o samą treść to właściwie nie bardzo jest co streszczać, bo wydaje mi się, że to popsułoby sens tego opowiadania.

 

Na całe szczęście, co sprawiło, że ogólna ocena książki poszła w górę, zakończenie jest nawet zaskakujące. Przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Właściwie chętnie dowiedziałabym się, co mogłoby wydarzyć się dalej. Oczywiście po tym jednym opowiadaniu nie przekreślam całej serii, a z pozostałymi zamierzam się zapoznać w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że następne okażą się lepsze od pierwszego.